Zniewoleni.




Zabawne, jak często uświadamiamy sobie istotne fakty poprzez sprawy banalne.
Tydzień bez laptopa i nadchodzi moment, kiedy naraz w przeglądarce otwarte są tysiące zakładek, łącze internetowe nie nadążą z ładowaniem filmów na YT, a komputer najchętniej by się spalił.

Jestem zniewolona. Niestety. I Ty też jesteś. 
Do niedawna definicja wolności była dla mnie typowa - brak przymusu, stan, kiedy mamy prawo wyboru. Aż do czasu, kiedy B. uświadomił mi coś. Zaczęliśmy temat o różnych portalach społecznościowych. Powiedziałam Mu w żartach "Nie masz Instagrama, nie masz Snapa... Tak bardzo nie istniejesz...", a On odpowiedział tylko dwa słowa, które wryły mi się w pamięć "Jestem wolny.". I miał cholerną rację... Od tego momentu definicja jest trochę inna... Poza brakiem przymusu, wolność to stan, kiedy potrafisz pobyć sam ze sobą bez świadomości, że czegoś Ci brakuje. Wolni jesteśmy tylko wtedy, kiedy mamy pewność, że potrafimy odrzucić na chwilę wszystko i czuć się dobrze tylko ze swoimi myślami. Co to za wolność, kiedy co 15 minut musimy sprawdzić powiadomienia na facebooku? Co to za wolność, kiedy czujesz, że bez kolejnej fajki nie wytrzymasz reszty dnia?

Nie odrzucam oczywiście tego wszystkiego, bo wiem, że całe to internetowe gówno umożliwia kontakt z ludźmi, rozwijanie się, poszerzanie horyzontów; nałogi są nałogami i ciężko się z nich wykręcić. Ale staram się wszystkie "przyjemności" życia traktować, tak jakby były stworzone dodatkowo, a nie, jakby były konieczne do szczęścia. 

Lubię czasem położyć się tylko ze słuchawkami w uszach (bo akurat muzyka jest moim uzależnieniem nieuleczalnym) i pobyć ze sobą. I też spróbuj... Pobyć ze sobą i uwierzyć w to, że nic nie jest Ci w tej jednej, nawet krótkiej, chwili potrzebne.



Na dzień dzisiejszy B. posiada już snapa. Ale, wydaje mi się, że nie zaprzeczył swoim słowom. Wiesz czemu? Bo traktuje wszystko jak dodatek do tego właściwego życia... I tym sposobem nadal jest wolny.


Miłego!

Komentarze

Popularne posty