My, milenialsi, się nie poddajemy.


Liczba wyświetleń dzisiaj: 0
Liczba wyświetleń wczoraj: 0
Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu: 24
łączna liczba wyświetleń: 11 738
Obserwatorzy: 3 ( i tutaj akurat wiem, że jest kilka osób, 
które nie są zaliczone do statystyk, 
a są tutaj z każdym nowym wpisem)


Miałam kiedyś piękne marzenie związane z blogowaniem. Chciałam mieć interesującego bloga czytanego przez tysiące obserwatorów. Chciałam być dla innych natchnieniem, motywacją, chciałam pomagać ludziom moim pisaniem. Chciałam w tym wszystkim pozostać sobą. Chciałam robić zdjęcia, upiększać nimi posty. Chciałam, żeby blog był klamrą. Łączył moją pasję do pisania i miłość do fotografii. Jak widać po statystykach, życie zweryfikowało moją determinację i wolę walki o to miejsce. Jeśli mam być szczera, życie weryfikuje moją marną determinację na każdym kroku. Łatwo się poddaję. Zbyt łatwo. 






A przecież my, milenialsi, nie możemy się zbyt łatwo poddawać.  W zasadzie domeną naszego pokolenia jest bycie o krok przed wszystkimi. Jesteśmy pewni siebie. Życie jest w naszych rękach. 

My, milenialsi, jesteśmy aktywni. Chcemy być i żyć pełną piersią. 
Zawsze doprowadzamy nasze plany do końca, do celu. 
W zasadzie nie mamy marzeń. Mamy plany...



W kalendarzu piątek 13-ego, a dla nas na przekór "szczęśliwy dzień". Tacy jesteśmy, na przekór i pod prąd. Podpięci do iPhona, w ciągłym kontakcie ze światem. Chociaż po hipstersku interesuje nas też natura. Bo to takie vintage. Robimy ładne zdjęcia kwiatom i czekamy na lajki. A kiedy jest ich mało kupujemy kolejne kwiaty i robimy kolejne zdjęcia. Bo my, milenialsi, się nie poddajemy. 



Po raz kolejny pewnie nie wniosłam nic do twojego życia. Po prostu nie chcę zapomnieć jak się pisze. Więc piszę. 



Miłego dnia!

Komentarze

Popularne posty