Train your soul.
Stanęłam dzisiaj przed trudnym wyborem między treningiem ciała i treningiem duszy. Stwierdziłam, że muszę naładować baterie i wybrałam jednak duszę. Czasem warto. Nawet, kiedy jesteś w trakcie rzeźbienia sylwetki na lato, nawet kiedy wiesz, że jeśli dzisiaj, nie poćwiczysz to już nigdy nie zaczniesz. Jeśli dusza krzyczy, że potrzebuje treningu, trzeba reagować szybko. Kiedy z wnętrzem jest dobrze, łatwiej pracować nad tym, co na zewnątrz. I zapewniam, że to pierwsze wymaga częstszego treningu niż ciało i, wbrew pozorom, wymaga również poświęcenia i wyrzeczeń. Warto odpuścić czasem bezcelowe siedzenie przed komputerem - pewnie i tak czas się na to znajdzie, a zamiast tego oglądnąć wystawę w galerii sztuki, poczytać dobrą książkę, pójść do kościoła, porozmawiać z kimś na tematy poważniejsze niż zwykle. Zrobić cokolwiek, co rozwija wnętrze. Bo pomimo tego, że to wygląd zewnętrzny odpowiedzialny jest za pierwsze wrażenie, oczywiste jest, że trzeba dbać to, co w środku i wybierać ludzi, którzy właśnie na wnętrze zwracają uwagę. A gwarantuję, że nigdy nie będziesz wyglądać tak dobrze, jak wtedy, kiedy twoja dusza będzie w dobrej kondycji.
Miłego weekedu!
Bardzo fajnie napisane! :)
OdpowiedzUsuńSuper napisane
OdpowiedzUsuńja bym wybrała trening ciała :)
paperlifex33.blogspot.com obs za obs ? zacznij i daj znac