I can't go on wasting my time
Pierwszy dzień kolejnego roku mojego życia.
Ktoś, kogo bardzo cenię powiedział ostatnio w dniu swoich urodzin, że to był najlepszy rok jego życia i za każdym razem, kiedy tak mówi to poprzeczka się podnosi.
No i na tym to polega, tylko tak można się rozwijać. Co roku z czystym sumieniem móc powiedzieć, że to był najlepszy rok i podnieść poprzeczkę.
Nie lubię pisać tutaj zbyt pierwszoosobowo, nie lubię, kiedy ktoś czuję, że go czymś pouczam, wolę rzucić kilka zdań, które weźmiecie sobie do serca albo po prostu olejecie. Dzisiaj będzie jednak dość pierwszoosobowo, choć niezmiennie dość krótko.
W ciągu 19 lat mojego życia wiecznie podnosiłam poprzeczkę. Każde wakacje były najlepsze, w każdy Sylwester mówiłam sobie, że to był najlepszy rok (dopiero dzisiaj uświadomiłam sobie, że powinnam to robić co roku 22 czerwca, a nie 31 grudnia). W tym roku mam mieszane odczucia. Chociaż zdecydowanie mogę powiedzieć, że to był najlepszy rok mojego życia, bo bezsprzecznie przeważały w nim dobre momenty, i delikatnie podnieść poprzeczkę. Wydarzyło się tak wiele dobrego, poznałam wspaniałych ludzi, zobaczyłam wspaniałe miejsca, przeżyłam wspaniałe chwile. , dowiedziałam się, że prawdziwa miłość to nie tylko słodkie słówka, ale też cierpienie, które udowadnia, ile jesteśmy w stanie dla siebie nawzajem zrobić, odniosłam swoje małe sukcesy, blogowe, fotograficzne, związane z nauką. Pośród tych wspaniałości jednak tkwią moje małe demony. Ostatni rok wydobył ich ze mnie zbyt wiele. Mogę zwalać winę na maturę, poczucie odsunięcia się od ludzi. Mogę myśleć, że to nie przeze mnie. Ale wolę jednak obwinić tym siebie. Bo skoro to była moja wina, to teraz tylko moja w tym rzecz, aby to zmienić. Bo trwam sobie tak od roku w przekonaniu, że to stres, to jesień, to zima, to zła pogoda, to wstałam lewą nogą, to "nie chcą się spotkać, to trudno", to "nie zawracam Ci głowy", to "nie mam czasu". A dopiero dzisiaj powiedziałam sobie "to Ty to zmień". Bo stres to tylko stres, pogoda to tylko pogoda, wstać zawsze mogę prawą nogą, czasem kieruję ja, a nie na odwrót, a ludzie są. Są zawsze i już Oni się postarali, żebym to odczuła. Dziękuję.
Kolejny roku mojego życia, zabij wszystkie moje demony i bądź dla mnie dobry.
So let's love fully
And let's love loud
Let's love now
P.S. Obiecuję, że kolejny wpis będzie z tych do przemyśleń, a nie tych "posłuchaj, co u mnie"
P.S. Krzychu jest spoko, trzymaj się tam. :)
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję, że poświęciłeś/łaś dla mnie chwilę :)