2015, please, be good.



Bo kiedy nauka za głośno prosi o uwagę, warto zagłuszyć ją czymś, co w Sylwestra jest takie banalne i oklepane. Podsumowanie roku... W moim pamiętniku zrobiłam je już tydzień temu. I właściwie nie jest obszerne. Kilka krótkich zdań, a na końcu jedno imię. Przekreślone. Bo właściwie to imię jest najlepszym podsumowaniem zeszłego roku. A przekreślenie planem na kolejny.
2014 był wspaniały. Naprawdę. I wiem, że mówię to sobie co roku. Ale to chyba dobrze. Z każdym kolejnym rokiem móc powiedzieć sobie, że był udany.


Ten był wyjątkowy.
 Zdecydowanie. Pełen szczęścia, spełnionych marzeń, osiągalnych i tych mniej, a nawet w ogóle nie osiągalnych. Pełen wieczornych i nocnych przejażdżek. Pełen ognisk, które czasem wymykały się spod kontroli. Pełen rozczarowań, niespełnionych obietnic i niedopowiedzianych słów. Pełen walki o przyjaźń i coś więcej. Pełen zaskoczeń. Zdecydowanie. Wiele mnie w tym roku zaskoczyło. na szczęście bardziej pozytywnie... Pełen zmian. To chyba najbardziej widoczne, zmian u mnie, zmian dookoła mnie... Pełen wypadów na Chorwację. Tak. Chorwacja, jak co roku, jest miejscem, gdzie wszystko się zaczyna, trwa i kończy. Pamięta wszystko... Pełen imion na K. Pełen kłótni, niezrozumienia i wiecznej walki z innymi i samą sobą. Błądziłam w tym roku pomiędzy skrajnościami, nawet ktoś ostatnio mi to przyznał. Skakałam zgrabnie pomiędzy spokojem, a nieprzewidywalnymi zbiegami okoliczności.
W tym roku po raz pierwszy czułam, jak to jest, kiedy komuś zależy, kiedy zależy mi. Zdecydowanie to był pierwszy taki raz. Po raz pierwszy też przekonałam się, jak ciężko jest zadbać o to, żeby słowo "przyjaźń" nie było puste. Po raz kolejny musiałam zapominać, o tych na których zależy, bo zmuszał nas do tego los. Po raz pierwszy uczyłam się żyć bez serca i przeżyłam dzięki temu (tak, wiem, to absurdalne) wspaniałe wakacje. Po raz pierwszy doznałam katharsis. Naprawdę.

2014, byłeś zdecydowanie wspaniały.
Pełen ludzi najważniejszych. Ludzi nowych, dawnych, zapomnianych, poznanych po latach, niespodziewanych. Ale zawsze najwspanialszych...

Tak się złożyło, że mój Tata przegląda dziś stare dyski i je czyści, odkryliśmy masę zdjęć, które mam zamiar zaraz oglądać. 31 grudnia to chyba najlepszy dzień na retrospekcje. Tak myślę. Na dodatek przed chwilą skończyłam czytać konwersacje na facebooku i stare SMSy. To wszystko sprzyja mojemu dobremu humorowi. I z jednej strony boję się, że po otwarciu książki z napisem "2015" mogę się rozczarować, ale mam nadzieję, że nie będzie gorsza od "2014". mam nadzieję na więcej uczuć, więcej szczęścia, więcej ludzi (i nie chodzi mi tu o ich ilość, ale o częstotliwość), bo to dzięki nim ten rok był, jaki był.
Obyśmy się nie zmienili i obym 2015 rok żegnała mając w głowie te same twarze,..


Komentarze

Popularne posty